piątek, 17 lutego 2012

W ANGLII SHERLOCKA HOLMESA...WASSAILING, KTOŚ PAMIĘTA CO TO?


Zastanawiałam się nie raz, jak to tu u mnie było w czasach Sherlocka Holmesa..Jak wyglądało moje Portsmouth w XIX wieku...Odwiedziłam nawet dzielnie naszą miejską bibliotekę ale tam oprócz starych zdjęć jeszcze starszych doków nie było za wiele...
Gdzie pracowali, jak spędzali czas wolny, gdzie się bawili, jak wyglądały ówczesne szkoły, co pili i jedli .... 
Na zdjęciu angielska szkoła, rok 1902 już niestety. Mi przypomina sierociniec raczej. Podobna do dzisiejszej...mundurki na szczęście mamy bardziej twarzowe.


XIX-wieczna Anglia przeciętnemu człowiekowi kojarzy się z damami i lordami, którzy racząc się poobiednią chińską herbatką grali na zmianę w polo i krykieta. Jednak przecież nie wszyscy. Robotnicza klasa miast miała najgorzej. Podstawą żywienia był marnej jakości chleb, najczęściej z mąki owsianej. Na przednówku musiał wystarczyć, normalnie uzupełniany na bogato..cebulą, boczkiem i octem...

Dietę biedoty uzupełniały ziemniaki, ryby, zdecydowanie tańsze od mięsa oraz ostrygi.



Te ostatnie jako pożywienie najuboższych, łatwe do wyłowienia bez sieci i łodzi. Z ostryg robiono różniste polewki, zaprawy do chleba. Dały się zjeść również na surowo, stanowiąc znakomite źródło białka.
W nocy z soboty na niedziele piekarnie udostępniały swoje piece, gdzie gospodynie wstawiały niedzielne zapiekanki. Wypiekały się tam różne rodzaje casserolle, głównie z gęsiny, czasem z wieprzowiny i wołowiny z boczkiem, ziemniakami i pasternakiem.
W XIX-wiecznej Anglii surowe uznawano za niezdrowe. Wszystkie warzywa i owoce w potrawach były poddawane procesowi długiego gotowania lub zapiekania a ponadto z reguły drobno siekane lub przynajmniej rozdrabnianie.
Dzieci były długo karmione mlekiem matki. Te bogatsze przechodziły na mleko mamek, a jeśli nie było pod ręką na mleko ośle!!! Te biedniejsze na wodnistą owsiankę.

XIX wieczna Anglia miała swoje zwyczaje świąteczne, gównie bożonarodzeniowe. Samo określenie Christmas pochodzi od skrótu Mass of Christ czyli od mszy odprawianej w naszą noc wigilijną około północy.  O jedenastej w nocy dzwon kościelny odzywał się cztery razy a równo o północy zaczynały bić wszystkie angielskie dzwony na znak narodzin Chrystusa. Świąteczne zwyczaje angielskie stopniowo zanikały aby przerodzić się w komercyjne, ogólnoświatowe święta. Nie każdy wie, że choinka, która wróciła do Anglii z Niemiec, była pomysłem angielskim. Pochodzący z Devon św. Bonifacy zaszczepił tę tradycję w VIII wieku wśród pogańskich wtedy plemion germańskich, które czciły dąb, bogato dekorowany wówczas na czas Zimowego Przełomu. Według legendy, niosący wiarę Bonifacy ściął dąb a w jego miejsce wyrosła właśnie jodła. Zwyczaj ubierania choinek powrócił do Anglii wraz z księciem Albertem, ówczesnym mężem królowej Wiktorii właśnie w XIX wieku. Pierwsza choinka stanęła na zamku Windsor.

W XIX-wiecznej Anglii istniały jeszcze inne symbole bożonarodzeniowe. Ostrokrzew, jako postrach elfów a jednocześnie symbol korony cierniowej. Bluszcz jako symbol kobiecości....hmmmmm-:) i postrach wiedźm.
Rozmaryn, ponoć ulubiona przyprawa Matki Boskiej... teraz wiem, czemu zapach rozmarynu kojarzy mi się z kadzidłem kościelnym.
I jemioła. Wierzono, ze spada z nieba a w związku z tym wiąże nasz ziemski padół z tym co niebieskie...W Yorku odprawiano nawet specjalne nabożeństwa jemiołowe.
Poniższy, wyjątkowy przepis pochodzi ze strony http://przepisy.net/nadziewana-glowa-dzika/

PIECZONA GŁOWA Z DZIKA

  • Głowa dzika
  • Marynata:
  • szklanka czerwonego wytrawnego wina
  • sok z cytryny
  • cebula
  • marchew
  • pietruszka
  • 1/4 selera
  • po 4-5 ziarenek jałowca, pieprzu i ziela angielskiego
  • 2 liście laurowe
  • po 1/4 łyżeczki rozmarynu i świeżych szpilek świerkowych
  • Nadzienie:
  • po 500 g cielęciny i tłustej wieprzowiny
  • 200 g słoniny
  • ozór z dzika
  • 1/2 peklowanego ozora wołowego
  • 4 jaja
  • 2 bułki
  • szklanka mleka
  • kilka pieczarek
  • kieliszek spirytusu
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • pieprz
  • sól
  • Na bulion:
  • litr białego wytrawnego wina
  • 3 cebule
  • 2 porcje włoszczyzny,
  • litr wody
  • po 10 ziaren: jałowca, ziela angielskiego i pieprzu
  • 2 liście laurowe
  • po 1/2 łyżeczki soli i rozmarynu 
  1. Głowę dzika odciąć razem z szyją, sparzyć wrzą­cą wodą, oskrobać z włosów i umyć. Rozpłatać głowę od spodu i wyjąć wszystkie kości, uważa­jąc, by nie uszkodzić mięsa i skóry. Kły wyjąć, oczyścić i schować. Przygotować z podanych składników marynatę. Oczyszczoną głowę ułożyć w kamiennym garnku, zalać przestudzoną mary­natą i wynieść w chłodne miejsce na 3 dni.
  2. Przygotować farsz: mięso przepuścić przez maszynkę i wymieszać z namoczonymi w mleku i odciśniętymi bułkami oraz jajami. Dodać przy­prawy, wymieszać. Ugotowany ozór dzika i ozór peklowany pokroić w cienkie plastry. Pokrajane ozory i pieczarki wymieszać z mielonym mięsem, skropić wszystko spirytusem i odstawić na 2 go­dziny w chłodne miejsce. Osuszoną głowę wypełnić farszem, przekładając go ozorkami i pie­czarkami. Zaszyć od spodu; zaszyć otwory po oczach, nadać głowie pierwotną formę; przecięcie szyi z tyłu założyć słoniną, w pysk włożyć kawa­łek drewienka, całą głowę owinąć w płótno, prze­cinając otwory na uszy, które zaszyć w drobne ka­wałki płótna. Ostrożnie ułożyć głowę w dużym garnku i zalać przygotowanym bulionem. Goto­wać na małym ogniu 7 godzin pod przykryciem. Po ugotowaniu zostawić w wywarze do wysty­gnięcia. Zimną głowę wyjąć z płótna, usunąć dre­wienko z pyska, włożyć na dawne miejsca kły dzika. Usunąć słoninę z tyłu głowy. Z bulionu, po przecedzeniu i dodaniu żelatyny, sporządzić gala­retę; oblać nią głowę. Udekorować głowę wian­kiem z rzeżuchy, wbić kilka szpadek z nadziany­mi marynowanymi pieczarkami i ugotowanymi na twardo jajkami.


W dawnej Anglii istniała  trójca potraw świątecznych. Pieczona głowa dzika, gęś i pudding. Indyk to wynalazek zgoła późniejszy. Przygotowanie puddingu, tego jedynego w swoim rodzaju angielskiego przysmaku to cała ceremonia. W ostatnią niedzielę września do ogromnej kamiennej misy należy wrzucić trzynaście składników, które symbolizują Chrystusa i dwunastu apostołów. Są to: mąka, łój wołowy, migdały, trzy rodzaje rodzynków (raisin, currant i sultana), bułka tarta, cukier, jajka, rum, utarta marchewka, kandyzowane czereśnie i sok z cytryny. Wszystko należy wymieszać drewnianą łyżką, wykonując ruchu ze wschodu na zachód. To dla uczczenia trzech króli (zwanych w Anglii trzema mędrcami), którzy przybyli do Betlejem, by złożyć hołd Jezusowi. Każdy z członków rodziny musi choć raz zamieszać masę, nawet niemowlęta (z pomocą rodziców) - bo to zapewnia powodzenie w nadchodzącym roku. Najlepiej wypowiedzieć wtedy w myślach jakieś życzenie – jeśli nikomu go nie zdradzimy, to na pewno się spełni. Zawartość misy zawija się w bawełniany materiał, gotuje na parze 5-6 godzin, a po zdjęciu z ognia wkłada do spiżarki.
Co tydzień należy pudding wyjąć, znowu zamieszać, dolać trochę rumu i ponownie odłożyć w zimne miejsce. Po trzech miesiącach jest gotowy. Z samego rana w pierwszy dzień świąt pudding jeszcze raz gotuje się na parze – tym razem przez 2-3 godziny. 

Wyjęty na półmisek, polany śmietaną i sherry (lub rumem), przybrany gałązką ostrokrzewu jeszcze gorący wjeżdża na stół. Gasi się wówczas światło, a alkohol i gałązkę podpala – widok prawdziwie niezwykły. Po chwili znowu zapalane są światła i można już delektować się smakołykiem. Do ciasta wrzuca się zawsze monetę - najczęściej srebrną. Szczęśliwy znalazca może być pewny, że następny rok będzie udany.



Boxing Day kojarzy nam się już głownie z koszmarem lub cudem, jak wolą co niektórzy, świątecznych wyprzedaży. Byłam i widziałam. Potworne zjawisko, mające przecież bardzo chrześcijańskie korzenie((((.
Tłum babć i dziadków okupujący od godziny 6-tej rano pobliskie Tesco, na swoich koszmarnych wózkach elektrycznych...Swoją drogą na tych wózkach jeżdżą tu wszyscy w podeszłym wieku, najczęściej zdrowi choć otyli. Aczkolwiek inwalidzi jeżdżą nadal na zwykłych wózkach inwalidzkich....

Dzień ten zaczęto świętować już w średniowieczu, ok. 800 lat temu. Opróżniano wtedy w kościołach puszki, czyli boxes, do których wierni wrzucali datki. Pieniądze dzielono między najbiedniejszych parafian. Był to więc dzień jałmużny-:) I takim pozostał. Sieci handlowe pozwalają nam za parę funtów nacieszyć się czymś, czego nigdy byśmy nie kupili, bo i po cholerę. W Boxing Day urządzano również specjalne, galowe rzec można polowania.



Siedemnastego stycznia obchodzono, szczególnie w wioskach i małych miasteczkach Wassailing. Cóż to było? W staroangielskim "waes hael" oznaczało to samo co dzisiaj "be well". Tradycja wymagała, aby z wassail czyli napitkiem z piwa, jabłek, przypraw, śmietany i jajek, chodzono od drzwi do drzwi, życząc domownikom wszystkiego dobrego. Na poczęstunek wassail i życzenia "waes hael", obdarowany odpowiadał "drinc hael", czyli pijmy i bądźmy zdrowi, po czy obalał duszkiem napój........
Następnie odśpiewywano sobie noworoczne życzenia i błogosławieństwa i oddalano się w kierunku kolejnego domostwa. Bardzo miłe.

WASSAIL
  • 4 szklanki cidera
  • przyprawy: szczypta gałki muszkatolowej, 3 laski cynamonu, laska wanilii, 2 łyzki brązowego cukru
  • skórki z obranych jabłek plus łyżka cukru i łyżka masla
  • kubeczek double cream, czyli naszej śmietany 36%
  • 2 żółtka plus łyżka cukru
Smarujemy masłem blachę, wykładamy skórki, posypujemy cukrem i pieczemy w wysokiej temperaturze na rumiano. Zagotowujemy cidera z przyprawami i pieczonymi skórkami, gotujemy około 10 min. Wyłączamy gaz . Żółtka ucieramy z cukrem na kogel, dodajemy śmietanę i powolutku zaciągamy przecedzony wcześniej cider. I już...Można lecieć do sąsiadów-:)))


Począwszy od drugiego dnia świąt rozpoczynało się Dwanaście Dni, okres, mający swoje zakończenie w Święto Trzech Króli. Podczas tych dwunastu dni, odwiedzano sąsiadów, bawiono się i świętowano..ciekawe-:)). Wymogiem koniecznym było zapalenie odpowiedniego polana w kominku, które nie mogło zagasnąć przez cały ten okres. Zwyczaj oczywiście pogański, celtycki-:)

Angielska Wielkanoc jest, podobnie jak w większości państw Europy, świętem pochodzenia pogańskiego. Nazwa Easter pochodzi od bożka Eostre, czy inaczej Astarte [astaroth], celtyckiego rzecz jasna. Czas obecnej paschy czy wielkiej nocy był czasem wiosennego odrodzenia, narodzin, życia i płodności. Niczym nie różni się to od zwyczajów naszych plemion słowiańskich, aż tacy oryginalni to nie byli. Ile regionów, tyle zwyczajów wielkanocnych. W XIX-wiecznym Durham kobiety wyłapywały na ulicach mężczyzn w butach, a ci nieszczęśnicy musieli za własne buciory płacić namolnym babom. Jeśli nie mieli ochoty albo pieniędzy, baby owe zrywały im z głowy kapelusze i pędziły w miasto, ku uciesze gapiów co sił w kończynach...Jakby nie stał, tyłek zawsze z tyłu i maruder musiał wysupłać sześć pensów aby odzyskać swój własny kapelusz...


Nie wiedzieć czemu, podobnie było w Rippon, gdzie kobitki żądne grosza i przygód, zrywały przechodniom płci męskiej klamry od ostróg, żądając wykupu tegoż fanta.
W Paddington panował zwyczaj dzielenia w kościele pomiędzy młodych niezamężnych czy tam nieżonatych, kawałków świątecznego ciasta. Zwyczaj uznany za pogański, został umordowany przez kler, który zamiast tego domagał się datków na chleby dla najuboższych w kwoce jednego funciaka za bochenek...

Zwyczaj wielkanocnych jaj polegał na szwendaniu się małoletnich od wioski do wioski i błaganiu o coś do jedzenia. Błagany obdarowywał chłopców jajami, boczkiem i chlebem, które to dary rzadko do domów docierały. Jajka służyły również do zabawy na świeżym powietrzu, toczone, podrzucane, ozdabiane...
Chwała bogu, że zwyczaj zanikł, bo jajka kosztują ponad funta za dziesięć sztuk..o organicznych nie wspomnę.



W dawnej Anglii jadało się trzy posiłki, które z biegiem stuleci przemieszczały się w czasie, w zależności od poziomu klasowego jedzących oczywiście. Śniadanie angielskie warstw wyższych nie było takie potężne, jak powszechnie nam znane. Jedzono je około 6-tej, dość wcześnie, jak się wydaje ale obiad podawano za to już koło 10tej-:). 
W czasach anglo-saskich dominował jeden główny posiłek, około godziny 3 popołudniu i już-:) Z czasem posiłki przesunęły się w czasie. Śniadanie opóźniło start, doszedł czas przekąsek, dzisiejszy lunch. 
Lunch, oryginalnie zwany nunch lub nuncheon, był początkowo posiłkiem dla kobiet z elity, czasem na przekąskę w towarzystwie innych zamożnych dam i wymianę ploteczek. Do przerwy na lunch zaczęli sobie również rościć pretensje oracze...Z tym że, ich lunch zawierał mało eleganckie kanapki z mięchem i piklami. Zwyczaj Ploughman's lunch utrzymuje się nadal w pubach pod ta sama zresztą nazwą. 



Obiad zaczęto spożywać około 16-tej a kolację o 21-wszej ale nie później niż o 22-giej. Niezdrowo i tak. W wieku XVII obiad podawano o 12-tej, zawsze suto zakrapiany ciężkim alkoholem...jak wyglądała późniejsza wydajność w pracy, nie mam zielonego pojęcia. Teorii odnośnie zdrowego odżywiania było tyle co teoretyków. Zastanawiano się, czy śniadanie powinno być największym posiłkiem dnia a także ile godzin przerwy człek dorosły powinien poczynić pomiędzy posiłkami. Większości wyszło że sześć, co nie miało zupełnie wpływu na rozmieszczenie godzin spożywania. Sam obiad stopniowo wyparł supper, czyli kolację. Ciekawa jest również geneza słowa kolacja, z francuskiego souper do słowa sup, czyli łyk.

Na okropną niestety kuchnie brytyjską wielki wpływ miały kolonizacje, głównie zresztą Indii. Różniste rodzaje potraw typu curry odrobinę wzbogaciły mdlą i miętową kuchnie angielską. 

TEMPEH BALTI

Składniki:

250g tempehu, pokrojonego na 1 cm kawałki,
3 ząbki czosnku, posiekane,
1 cm kawałek imbiru, posiekany,2 cebule, posiekane,
6 strączków kardamonu,
2 łyżeczki nasion kolendry,
2 łyżeczki nasion kuminu,
2 laski kory cynamonu,
2 liście laurowe,
6 goździków,
1 czerwona chilli, wypestkowana i posiekana,
1/2 łyżeczki kurkumy,
2 puszki pomidorów,
2 łyżeczki cukru
1/2 kg ziemniaków, pokrojonych w kostkę,
225g szpinaku

Tempeh wymieszać w misce z czosnkiem i imbirem.
W moździerzu ubić kardamon, kumin i kolendrę.
W garnku rozgrzać olej, wrzucić cebulę i smażyć ją aż lekko zmięknie. Dodać czosnek, rozdrobnione przyprawy, chilli, kurkumę, liście laurowe i cynamon. Smażyć przez minutę. Dodać pomidory, cukier i ziemniaki. Przykryć i gotować do momentu, kiedy będą miękkie. Dodać tempeh i gotować jeszcze 5 minut. Wrzucić szpinak, wymieszać, przykryć garnek i poczekać, aż zwiędnie.
Przepis pochodzi z genialnej moim zdaniem strony:http://www.sfinjak.wroclaw.pl/

XIX wiek w Anglii to wiek dobroczynności. Organizowano tysiące  balów na cele dobroczynne. Ale nie tylko. Również bazary, kiermasze, wyprzedaże, zbiórki. Kwestowano głównie na sieroty, czasami na najuboższych, choć rzadko. Co przecież dawali sobie jakoś radę. Filantropia w XIX wieku była domena kobiet. Dotarłam do zapisu wyprzedaży na rzecz sierot, gdzie dwadzieścia dziewięć kobicinek utkało jeden wielgaśny kobierzec. Kosztował jedyne 60 funtów-:). Przypomnę, ze na tamte czasy t była kwota horrendalna. Kto go kupił i po jaką cholerę, nie napisali. 


Ubiory w XIX-wiecznej Anglii były równie ciekawe jak ich menu. Stroje kobiece w latach 30-tych dziewiętnastego wieku musiały być groteskowo ozdabiane. Bufiaste rękawy, liczne aplikacje. Pod koniec dekady suknie sięgały wlokły się już po ziemi niczym treny.
Stroje ślubne mnie osobiście zachwyciły...koronki, czepki, hafty, pozłacane ornamenty...Nie omieszkałabym ubrać tego i dziś, bo są po prostu piękne!! 



 Pantalony, czyli po prostu majtki, to podstawowy element, wszystkich niemalże, XIX-wiecznych strojów. Po wprowadzeniu stelaży krynolinowych w połowie wieku, stały się niezbędne ponieważ krynolina mogła w każdej chwili unieść się do góry narażając skromność właścicielki na szwank. Dodatkowo dolna bielizna w postaci pantalonów zapewniała ciepło w dosyć przewiewnych spódnicach.


Początkowo pantalony szyto w formie dwóch oddzielnych nogawek wiązanych w tali, taki rodzaj pantalonów nosiły w Anglii dziewczęta i małe dziewczynki. W późniejszym okresie nogawki łączone były w pasie, krok jednak nadal pozostawał otwarty. Pantalony mogły być zapinane za guziki lub wiązane w tali, być lub nie być przymarszczone do paska. 
Pantalony szyto początkowo przede wszystkim z tkanin bawełnianych, później także z jedwabnych. W zależności od potrzeby, czy zamożności danej kobiety majtki ozdabiano haftami, falbankami i koronkami. Z braku dostępu do bieżącej wody stawiano na wietrzenie....

 Równie modne, co praktyczne były rożnego rodzaju czepki..do prac domowych, w pole, do obejścia i na wielkie wyjście..



Jako ciekawostkę przytoczę jeszcze oryginalne zawody z bardzo starą tradycją. Zawody Rolling Cheese w Gloucestershire. Polegają one na toczeniu z wysokiego wzgórza krążka sera. Wygrywa ten, który ser złapie, co nie jest łatwe...Pędzący ser osiąga prędkość 100 km/h.


Trochę ogarnęłam temat, z grubsza właściwie. Można sobie teraz wyobrazić moje Portsmouth...z targiem rybnym, kiermaszem, dorożkami i latarniami........
Z piekarniami, do których co sobotę gospodynie zanosiły swoje niedzielne zapiekanki..z jatkami, gdzie można było sobie nabyć ten dziczy łeb...
Z pięknym zwyczajem Waissailing...który niestety zupełnie zanikł i ze zwyczajami wielkanocnymi, które bawiły całą gawiedź...
Zostały plastykowe pisanki, kartki świąteczne z masowej produkcji i pudding gotowy w puszce...Cóż..
Ja sobie obiecuję, że pudding zrobię. Zacznę już we wrześniu, a co mi tam-:))


I na samiutkim końcu...Orient Express....ile bym dała, żeby się tym cudem wybrać w podróż......

Powyższe zdjęcia nie są moja własnością. Serdecznie dziękuję autorom za udostępnienie!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz