Jak wspomniałam wcześniej, młodszy brat mojego dziadka, Rysio był leśniczym w nadleśnictwie Kodeń. od państwa polskiego otrzymał w dzierżawę murowaną! Leśniczówkę, która to to samo państwo odebrało mu, kiedy przeszedł na emeryturę. Ale w tamtych czasach nikt się tego nie spodziewał, tym bardziej ja, więc ciesząc się urokami lata, wraz z kuzynką Małgośką kradłyśmy ciotce paskudne robaczywe papierówki, a jak i tych zabrakło, do jedzenia nadawały się nawet Antonówki, wykręcające mordki na lewą stronę. Pobudkę robiła sama natura, swoimi odgłosami, więc łapiąc w biegu kawał chleba z masłem i solą pędziłam do leśniczówki z wiklinowymi łubiankami, w zamyśle mając, jak co dzień, wyciągnięcie Małgośki na jagody lub grzyby.
SCHAB Z KURKAMI
Schab nakłuwamy nożem w kilku miejscach, wkładamy do środka nóżki z
grzybów, nie za dużo- 5 na kilo mięsa. Nacieramy wódka, sola, pieprzem,
posypujemy przyprawami zmieszanymi z roztartym kapeluszem grzyba. I do
lodówki na godzinkę. Nagrzewamy piekarnik do 170 st, mięso wkładamy do
rękawa, polewamy olejem i pieczemy godzinkę.
W tym czasie robimy sos- szklimy szalotkę, dodajemy kurki,
dusimy 15 min, dodajemy śmietanę i redukujemy na małym ogniu do 2/3
objętości. Doprawiamy solą, białym pieprzem i koperkiem. Schab kroimy w
plastry i podajemy z sosem.
Foto tych pysznych grzybów pochodzi ze strony elena.pl
W zbieractwie nie byłam najlepsza a skup nie tolerował jagód zbieranych maszynką-zbieraczką, więc biznes to nie był zbyt intratny ale jaka atrakcją. A ile plotek. A to Stachu kupił sobie motorynkę a to Wanda jakoś w ciążę zaszła i przyznać się nie chce, któż tatusiem się ostał. A to zabawa w Zahorowie, gdzie wpuszczają bez dowodu do 22-giej.
KURCZAK Z W MAŚLANYM SOSIE Z KURKAMI
- kilogram świeżych kurek
- spora cebula
- 2 piersi z kurczaka
- pól kostki masła
- koperek zielony
- 15 dag pokrojonego w kosteczkę boczku
- kubek kremowej śmietany 30%
- kilka łyżek kwaśnej, gęstej śmietany
- szklanka wywaru z suszonych grzybów
- sól, pieprz
Na maśle podsmażamy poszatkowaną drobniutko cebulkę, nie dopuszczając do zrumienienia i wrzucamy pokrojone w kostkę kawałki kurczaka. Smażymy kilka minut i dodajemy kurki. Przesmażamy kolejnych 10 min i zalewamy wywarem grzybowym. Dusimy aż odparuje połowa wywaru, doprawiamy solą i pieprzem. Boczek wytapiamy na patelni na skwarki i dodajemy do sosu. Wlewamy słodka śmietankę i dorzucamy koperku. Wyłączamy ogień pod rondlem i dodajemy kwaśną śmietanę.
Do leśniczówki prowadziły dwie drogi: droga Polna, zarośnięta mchem i trawą- na skróty i mieszcząca się koło krzyża, droga Warszawska. Warszawska była prawdopodobnie droga przeciwpożarową i oddzielała dwa nadleśnictwa, Kodeń i Kostomłoty od siebie ale szumna nazwa jej nadana czyniła ją niemalże autostradą.
Z krzyżem wiązały się niemiłe historię o wypadkach drogowych, bowiem jakiś idiota tak zaprojektował skręt w prawo, że w nocy nikt nic nie widział i jechała prosto. Każdy, nie znający drogi, rozpędzony motocyklista na Jawie pakował się naszym sąsiadom w zagon buraków.
Nawiązując do wspomnianych powyżej buraków, przypomina mi się surówka niedzielna mojej babci. Marysia znała ogółem 4 surówki. Surówkę z buraków, z kapusty kiszonej, mizerią i sałatę ze śmietaną. I tyle. Kisiła namiętnie ogórki i kapuchę, już nawet we Wrocławiu a fetor rozchodził się po całej kamienicy. Nie dało się przetłumaczyć, że we wrocławskim mieszkaniu jest za ciepło. Kapusta musiała być swoja. Tarła z pasją maniaka na tarce tę kapuchę, a wszyscy wokół słuchali kościelnych pieśni.
Babcia nie umiała gotować bez śpiewania.
Tak więc w akompaniamencie Chwalcie Łąki Umajone i Cóż Ci Jezu Damy, babcia lepiła pierogi, żelazne kluski, kopytka i inne lepiszcze a wszyscy domownicy wili się w piekielnych mękach, kombinując, jak tu się wymknąć z domu.
SURÓWKA Z BURAKÓW INACZEJ
- 4 średnie ugotowane buraki
- średnie jabłko, drobniutko pokrojone
- łyżeczka octu
- sok z ćwiartki cytryny
- pół łyżeczki pieprzu
- po ćwierć łyżeczki imbiru i kardamonu
- mała cebulka szalotka posiekana drobniutko
- pół łyżki spadziowego miodu
- łyżka konfitur malinowych
- sól
Buraki ścieramy na tarce, na dużych oczkach. Dodajemy resztę składników i dokładnie mieszamy. Dosalamy i odstawiamy na 2 godziny w chłodne miejsce. Przed podaniem odlewamy nagromadzony w salaterce sok.
Kodeńskie wspomnienia odbiły się na mnie echem nawet dosyć trwałym. W późniejszych latach, już jako podrostek, wybrałam się na wspomnianą wcześniej dyskotekę do Zahorowa. Odbywała sie oczywiście w remizie. Punktem kulminacyjnym tej dyskoteki było coś zupełnie niezrozumiałego. Otóż o godz 23-ciej disk-jockey wypraszał gości, wszyscy wychodzili tłumnie przed remizę a następnie przychodziła ochrona, stawała w drzwiach i sprzedawała bilety!!! Z około dwustu przybyłych tłumnie osób do środka wracała jedynie 1/10. reszta siedziała w pobliskich krzakach pijąc Chateau de Jabol i nawiązując znajomości. Interes stulecia dla właścicieli dyskoteki!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz