Leje, leje i leje...od przedwczoraj. Zaprowadzam dziecko do szkoły...na szczęście w pobliżu, odkurzam, myje talerze...idę po dziecko do szkoły...ot żywot marny.
A w między czasie serfuje po necie, gadam na Skype i na Facebooku...nuuuda. Ale z nudy urodziło się dzisiaj coś dobrego. Otóż odezwała się po latach koleżanka ze studiów, obecnie Pani Doktor w USA-:))) i wyznała mi, że jej teściowa robi genialnego indyka a ona ma oryginalny przepis!!!!!
Jak można było nie skorzystać. A że Lidl pod bokiem, popędziłam jak na skrzydłach i oto mam...piękny, dorodny, nie broń boże żeby żywy ale jest!!!!!
INDYK W SOLANCE PIECZONY W CAŁOŚCI!!!!!!
- 1 indyk, o wadze najlepiej około 4-5 kg [młody]
- solanka: 1.5 łyżki soli na 1 l zimnej wody!! lód w kostkach
- marynata 1: czosnek granulowany, majeranek, słodka papryka, tymianek, rozmaryn, pieprz, czerwona czubrica lub mieszanka...wszystkiego po łyżce plus 6 łyżek oliwy
- do polewania: szklanka sklarowanego masła lub oliwy plus łyżka czerwonej papryki plus 3 ząbki czosnku
- osobno: pokrojony w kostkę seler naciowy, 2 cebule pokrojone w ósemki
- rusztowanie: 4 dorodne marchewki
- naczynie do pieczenia indyka w całości- duża aluminiowa blacha dostępna w polskich supermarketach- ok. 5 zl lub duuuże naczynie żaroodporne, folia aluminiowa też się przyda-:)
czyli krok 1: rozmrażamy indyka
krok 2: przygotowujemy solankę: dokładnie rozrabiamy sól z bardzo zimną wodą!!! to ważne. Szykujemy duży gar, wkładamy indora i zalewamy solanką tak aby był cały przykryty, szczególnie piersi!!! będą wtedy soczyste i miękkie. Jeśli się nie mieści obracamy go co 6-8 h ale skupiając się raczej na tym aby pierś była ciągle moczona. Wstawiamy gar w chłodne miejsce lub do lodówki i zostawiamy na 12-24h w solance
krok 3: rano, w dniu kiedy indyk ma wylądować na stole, wyciągamy go z solanki i DOKŁADNIE osuszamy ręcznikiem.
Nacinamy ostrym nożem ścięgna przy "kostkach" nóżek, jest to prosty sposób na to, żeby nam nie wystawały później gołe gnaty po upieczeniu-:))Robimy marynatę rozcierając przyprawy z oliwą i nacieramy indyka dokładnie od środka i z zewnątrz!!! Zostawiamy na 2h. Krok 4: przygotowujemy blachę, marchewki kroimy wzdłuż na pół i robimy z nich rusztowanie dla indyka. Nie powinien leżeć bezpośrednio na blaszce!!
Układamy marchewki na nasmarowanej tłuszczem blaszce obojętnie jak, tak aby indyk na nich wygodnie leżał podczas pieczenia-:)
Krok 5: Do indyka wkładamy cebulę i seler naciowy, nóżki związujemy lub wkładamy pod skórę na kuperku, skrzydełka podpinamy do tuszki wykałaczkami lub obwiązujemy tak aby nie odstawały od niej.
Krok 6 i ostatni:Robimy sos do polewania z masła lub oliwy, czosnku etc. Nagrzewamy piekarnik do 200 st. Wkładamy naszego nieszczęśnika układając go piersią do góry na marchewkach i pieczemy nakrytego lekko folią aluminiową pół h. Po tym czasie wyciągamy go z piekarnika, polewamy sosem i tym co się z niego wypiekło, obracamy piersią w dół, zmniejszamy temperaturę do 170 st C, przykrywamy dokładniej folią i pieczemy. Indorek piecze się 40 min na każdy kilogram. Pod folią piecze się szybciej nieco. Indyka należy polewać co 20-30 min już go nie obracając, jego sosem własnym oraz smakowym masłem, to bardzo ważne, jest pachnący i nie wysycha na wiór!! Pod koniec pieczenia można go lekko odkryć aby się mocniej przyrumienił.
W oryginalnym przepisie nacinało się jeszcze lekko skórę pod piersią indyka, luzowało ją poprzez pocieranie i delikatnie wkładało pod spód zmrożone kawałki ziołowego masełka-:)) Ja tego nie zrobiłam a indyk wyszedł pyszny. Jeśli ktoś ma chęć i czas na tą zabawę z masełkiem to chętnie poczytam o efekcie. A z czym indyka podajemy? Nie obchodzimy Thanksgiving więc polecam po prostu po polsku...z pieczonymi ziemniakami, sałatką z buraczków...co kto woli-:))
Odnośnie nadziewania...angielskie babcie twierdzą, ze nadziewa się jedynie małe indyki. Jeśli nadzieje się dużego, jest duża szansa na niedopieczony środek i wyschniętą pierś na wiór!!! Nawet amerykanie w ten dzień pieką nadzienie osobno.
Zdjęcie, tak jak poprzednie, z mojego konta na Gotujmy.pl, jest moją własnością. Może niezbyt wydarzone ale aparat był komunijny-:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz